niedziela, 13 października 2013

Rozdział 4 *,*

Cathy's POV

Wiecie, jakie to jest uczucie być wielką fanką kogoś, a któregoś dnia szykować się na randkę z tym kimś? Ja wiem. I choć nie mogę się doczekać, to okropne uczucie.
Spojrzałam na Julie, która siedziała obok mnie.
-A co jak mu się nie spodobam? Przecież co taki świetny facet może widzieć w takiej dziewczynie jak ja? Nic.-mruknęłam smutno i podciągnęłam kolana pod brodę. Zostałam mocno walnięta w głowę.
-Ała! Za co to było!?-warknęłam.
-Za głupotę. Chodź, zrobimy cię na bóstwo.-moja przyjaciółka się uśmiechnęła.
-Dzięki. Czemu ty wcale się nie stresujesz?
-Żartujesz sobie? Jestem kłębkiem nerwów, ale powtarzam sobie, że jeśli coś pójdzie nie tak, to w sumie nic szczególnie przerażającego się nie wydarzy.-wytłumaczyła dziewczyna. Za to ją kocham. Zawsze znajdzie jakieś światełko w tunelu.
Juliett wepchnęła mnie siłą do łazienki.
-Maluj się i oszczędnie z kolorami.-poinstruowała mnie co wywołało u mnie śmiech.
Najpierw wzięłam prysznic i umyłam włosy. Trochę je skręciłam przy suszeniu.
Jak kazała pani nauczycielka, nałożyłam tylko przezroczysty błyszczyk i oczy lekko machnęłam czarną kredką.
-Łap, Justin oszaleje.-przyjaciółka podała mi ubrania.
-Jesteś wielka!-przytuliłam ją. Zaczęłam się przebierać. Chociaż nie przepadałam za szalami, ten bardzo mi pasował. Nie miałam serca go zdejmować.
Wyszłam z łazienki.
-Pięknie wyglądasz. A za nim wyjdziesz...-Julie psiknęła mnie perfumami. Kichnęłam, a ona się zaśmiała.-Kocham jak kichasz, to takie słodkie. Kichnij przy Justinie!
-Chyba cię pogięło!-wybuchłam śmiechem wraz z nią. Na zegarku była 16.45, więc miałam jeszcze trochę czasu. Usiadłam obok przyjaciółki.
-A ty? Co zakładasz?-zapytałam.
-Nie mam pojęcia. Harry robi jakąś "niespodziankę". Kompletna zaćma. Nie wiem co będziemy robić. A co jak pójdziemy na jakąś imprezę, a ja założę spodnie? Ehh!-jęczała.
Chciałam jej coś doradzić, ale zabrzmiał dzwonek do drzwi. Pisnęłam i schowałam głowę w dłoniach.
-Debilko, idź otworzyć!-zaśmiała się Julie. Pokręciłam głową. Niepewnie wstałam i zeszłam do salonu. Poprawiłam włosy w lustrze i otworzyłam drzwi.
Justin się uśmiechnął. Od razu odwzajemniłam ten gest.
-Cześć.-przywitałam się.
-Hej, ślicznie wyglądasz.-dostałam całusa w policzek.
-Dziękuję, ty też niczego sobie.-nagły przypływ pewności siebie. Oby towarzyszył mi przez cały wieczór.
Wsiadłam do jego samochodu. Potwornie spięta.
A wysiadłam? Spokojna i wyluzowana. Przez  całą drogę Justin mnie rozśmieszał i zaczepiał co wywoływało mój śmiech. Słuchaliśmy jego piosenek, a on śpiewał je fałszując. To było przezabawne.
Dojechaliśmy do kręgielni. Teraz Jus wyglądał na spiętego.
-Cathy, strasznie cię przepraszam. Kiedy moi kumple dowiedzieli się, że zaprosiłem cię na randkę, postanowili koniecznie przyjść i cię poznać. Nie zdziwię się jeśli siedzą w środku. Jeżeli chcesz, pojedziemy gdzie indziej.-widziałam niepewność w jego oczach. Zaraz, on powiedział "randka"? Myślałam, że zaraz zacznę tańczyć i wrzeszczeć. Uśmiechnęłam się.
-No co ty. Chętnie ich poznam.-odparłam, a on odetchnął z ulgą. Weszliśmy. Przy dwóch torach siedziała grupa chłopaków.
-Justin!-krzyknął jeden. Chłopak ścisnął moją rękę. Podeszliśmy do nich.
-Hej,jestem Chris. Najlepszy przyjaciel Biebera.-przedstawił się i pocałował mnie w rękę. Kolejne ściśnięcie.
-Jestem Cathy.-odpowiedziałam. Poznałam też Jake'a, Michael'a i Jason'a
-Już podzieliliśmy grupy. Ja, Chris i Cathy, kontra ty, Michael i Jason.-Jake obiął mnie ramieniem.
-O nie nie nie! Ja jestem z Cathy. Możecie spadać!-warknął Justin i pociągnął mnie w swoją stronę.
Po dość długiej kłótni byłam z Justinem i Chrisem. Polubiłam ich, choć w sumie nie różnili się niczym od zwykłych chłopaków.
Właśnie rzucał Justin. Za pierwszym razem mu nie wyszło i kula wpadła do rynny. A za drugim wkurzony kopnął ją nogą. Zbił cztery. Uśmiechnęłam się do niego co od razu odwzajemnił. Jego złość poszła w niepamięć. Graliśmy jeszcze jakiś czas. Justinowi ciągle nie wychodziło, więc w pewnym momencie starałam się mu to wytłumaczyć. Lepiej mu szło. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Pożegnałam się z chłopakami i dostałam ich numery. Byli naprawdę świetni.
Na dworze było już chłodno. W drodze do samochodu, Just zerwał mi kwiatek. Mam uczulenie na pyłki. Tak jak przewidziała Julie, kichnęłam.
-Przepraszam...-mruknęłam.
Justin zrobił śmieszną minę.
-Ale ty cudnie kichasz.-zaśmiał się.
Żartując i śmiejąc się chłopak odwiózł mnie do domu.

Chris's POV

Strasznie szkoda mi Cathy. Jest super dziewczyną. Ale Justin na nią nie zasługuje. Tak jak zawsze pewnie zostawi ją po paru tygodniach. Szybko się nudzi. To jedna z rzeczy których w nim nienawidzę. Wystarczy, że zobaczy lepszą na ulicy. A może tym razem będzie inaczej? Co ja gadam... on się nie zmieni...
\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Tu osamotniona Cathy. Tylko ja. Oto rozdział 4.
Mam nadzieję, że godny pochwały :3 Już się nie mogę doczekać, gdy akcja się rozkręci!
Pozdrawiam!





1 komentarz: