poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 5 C:

Julie's POV

Cathy wyszła. Zostałam sama. Kurde... nie fajnie... Dopiero teraz poczułam stres w pełnej okazałości. Padłam na kanapę. Hmmm.. Nie mam się w co ubrać. Gdyby Harry powiedział mi przynajmniej gdzie idziemy.  Załamka. Dobra! Muszę zebrać. Wstałam i włączyłam radio. Podeszłam do szafy. Zaczęłam grzebać. Nic nie ma! Nie poddam się bez walki! W końcu po jakiś 15 minutach wybrałam.
Szybko się ubrałam, uczesałam i pomalowałam. Nie lubię mocnego makijażu, więc jak zwykle nałożyłam tylko trochę. Aaaaaa! Stres narasta. Kurde. Głodna jestem. Poszłam do kuchni i wzięłam sobie Bakusia. Był pyszny. Teraz mi musi jechać z buzi. Umyłam zęby. Spojrzałam na zegarek. Jeszcze 15 min. Usiadłam na kanapie. Zaczęłam gapić się w okno. Czemu ja się tak denerwuje! Przecież to tylko randka. Nigdy się przecież randką nie stresowałam. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Mimowolnie pisnęłam. Podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki oddech. Ostatni raz go widziałam na imprezie. Ciekawe jak teraz wygląda... Otworzyłam i zobaczyłam coś czego się niezbyt spodziewałam...
Chłopak wpadł na mnie.
-Harry co ty robisz?- spytałam zdziwiona.
-O! Cześć - uśmiechnął się - eeee... robię sobie piruety. Długo nie otwierałaś.
-Jesteś nienormalny
-Ups. No to co. Idziemy? 
-Jasne - szybko wyszłam.
-Nie przyda ci się torebka?
-Sorry... jestem idiotką... zaraz wracam. 
Szybko pobiegłam po ów rzecz. Po chwili wróciłam
-Masz już wszystko? - uśmiechnął się Harry
-Tak chyba mam. 
-No to.. zapraszam panią do samochodu 
Podeszliśmy do czarnej Mazdy mx 5.  Jak ja to rozpoznałam?! Za dużo przebywania z Cathy... Hazza otworzył mi drzwi. Rozsiadłam się wygodnie i po chwili dołączył do mnie. Ruszyliśmy.
-Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?! - zapytałam.
-Nie
-No, ale weź powiedz!
-Nie
-No proszę! 
-Nie.
-No, ale weź! Mi nie powiesz? Proszę cię! 
-Nie
-Czemu nie? Bardzo ładnie proszę!
-Nie 
-Bo się fochnę!
-Nie i nie próbuj mnie przekonywać. Już nie długo się przekonasz.
Przez chwilę milczałam udając obrażoną.
-Julie... Nie denerwuj się. To ma być niespodzianka. - Chłopak zaczął mnie tarmosić po włosach.
-A na pewno fajna niespodzianka?
-Na pewno.
-Ok. Mam nadzieję - uśmiechnęłam się
Po ok. 15 min dojechaliśmy. Zdziwiłam się, że znaleźliśmy się w lesie. Harreh uśmiechnął się na widok zachodzącego słońca. 
-Co my robimy w lesie?-zapytałam. Chłopak wyciągnął koszyk z bagażnika i uśmiechnął się. Rany, te cudowne dołeczki!
-Piknik.-odparł loczek. No wow, nie zorientowałam się. Szliśmy chwilę, aż zatrzymaliśmy się na polance.

-Boże, jak tutaj pięknie...-szepnęłam. 
-No wiem.-zaśmiał się Harry. Wywróciłam oczami i dałam mu buziaka w policzek. Usiedliśmy na kocyku, który chłopak rozłożył. 
Był bardzo słodki. Z kotkiem. Pogłaskałam go, a loczek się śmiał.
-No co? Jest uroczy.-udałam, że kot mruczy. 
Zaczęliśmy jeść i tak mniej więcej minęło półtorej godziny. Była 19.30, a my leżeliśmy obok siebie i gapiliśmy się w chmury.
-O patrz! A tam widzę słonia na deskorolce!-krzyknął mój towarzysz.
-Wcale nie! To jest ryba na huśtawce!-zaprzeczyłam.
Wybuchliśmy śmiechem. Uwielbiam spędzać z nim czas. Wiem to od dziś. Jest genialny. 
-Julie, mogę cię o coś spytać?-zaczął chłopak.
-Jasne.
-Umówisz się ze mną jeszcze kiedyś?
Miał taki śliczny błysk w oku. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Pewnie, że tak. 
* * *
Wracaliśmy właśnie do domu. Uśmiechaliśmy się, chociaż jechaliśmy w ciszy. Byliśmy już blisko mojego mieszkania, a nie chciałam rozstawać się z Harrym.
-Hej, mam kolejne pytanie.-zaczął chłopak.
Zaśmiałam się.
-Tak?
-Może zabierzemy Cathy i pojedziemy do mnie? Poznasz moich przyjaciół....-zaproponował.
-Jasne, że chcę! Już się nie mogę doczekać! Tylko zaczekaj, zadzwonię do Cat. Nie wiem czy wróciła już od "Biebera".-mruknęłam.
Na szczęście, moja przyjaciółka od godziny siedziała w domu. Podjechaliśmy pod nią. Kiedy była już w samochodzie, ruszyliśmy dalej.
-Ej, a tak w ogóle, gdzie my jedziemy?-zapytała nagle czerwonowłosa. Harry wybuchł śmiechem.
-Do mnie.-odpowiedział. Dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała nam uśmiech. 
W radiu zaczęła lecieć "One Way Or Another" i wszyscy razem zaczęliśmy się brechtać i śpiewać. Zawsze wiedziałam, że Cat ślicznie śpiewa, ale ja wyję jak kot. Harry strasznie się ze mnie śmiał.
W końcu dojechaliśmy do dość dużego domu. Byłam lekko zestresowana. Cathy nie wyglądała na taką. Zastanawiałam się, czy reszta One Direction też jest tak walnięta jak Hazza. Dowiedziałam się o tym, gdy otworzyła nam czwórka umazanych bitą śmietaną facetów.

\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Hejoooooo! <3 
Tu Julie!  Mój rozdział!
 Cathy niby siedzi obok i wytyka mi błędy, ale to się nie liczy! 
Mam nadzieję, że się spodobał :D 
Komentujcie!!!!! Chcemy wiedzieć, czy wam się podoba, czy nie! 
PS Pozdrowienia dla Moniki! <3 :D B)






2 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział. Masz świetny styl pisania.

    zapraszam do mnie: http://mysterious-harry-styles-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń