piątek, 4 października 2013

Rozdział 3 ♥

Julie's POV

-Aaaaaaa! - pisnęłyśmy w tym samym czasie.
Kiedy się uspokoiłyśmy, Cathy sporzała na mnie.
-Nie uważasz, że to dziwne? W końcu on cię denerwował.
-No bo trochę się denerwuję, gdy przytula mnie jakiś obcy przystojniak. - odpowiedziałam
Czerwonowłosa się zaśmiała. Nagle przyszedł SMS.
H: Wybacz... jak nie chcesz to nie musisz. Na serio nie naciskam... Zrozumiem...
Pisnęłam.
-Nie! Kurde! Nie!
-To mu to napisz....
Szybko wystukałam wiadomść na telefonie i ją wysłałam.
J:Nie! Jasne, że chcę się z tobą zobaczyć! Już nie mogę się doczekać! <3
Odetchnęłam z ulgą
H: :) Ok. Cieszę się. Już się denerwowałam że się nie zgodzisz... To może ja po ciebie wpadnę jutro o 18.00 i zrobię ci małą niespodziankę. ;* xoxo
J: Yay! <3
Podałam mu swój adres i się pożegnaliśmy. Totalnie zwariowałam i zaczęłam tańczyć dziwny taniec. Cathy strasznie się ze mnie śmiała.
-Czyli ten cały "zboczeniec" nie jest taki zły? - spytała dziewczyna.
-Może i... - zaśmiałam się.
Chwilkę potem zadzwonił telefon mej przyjaciółki.

Cathy's POV

Rzuciłam się w stronę dzwoniącego urządzenia. Nieznany numer? Odebrałam.
-Halo?
-Cat? Tu Justin.
Oniemiałam. Dzwonił do mnie TEN Bieber. Zaczęłam się uśmiechać jak jakaś idiotka. Tym razem Julie śmiała się ze mnie.
-Cześć Just, skąd masz mój numer?-zapytałam po chwili, gdy już się uspokoiłam.
-...Od Ed'a.-zaśmiał się.
Wywróciłam oczami, ale zawtórowałam mu.
-W każdym razie, dzwonię do ciebie w pewnej sprawie. Miałabyś ochotę wyjść ze mną na kręgle?-zaproponował.
Chciało mi się wrzeszczeć, piszczeć, skakać, uśmiechać się, tańczyć i śpiewać.
-Jasne, czemu nie. Chętnie.-Julie zaczęła skakać za mnie po pokoju, gdy usłyszała o czym rozmawiamy.
-Super, wpadnę po ciebie o 17.00 jutro.-odparł chłopak, a ja miałam ochotę wyskoczyć przez okno.
-...Ekstra.-udało mi się z siebie wydusić. Pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Zdrętwiałam.
Podbiegła do mnie moja przyjaciółka.
-I co? I co? I co? I co?-zaczęła piszczeć i mną potrząsać.
-I..idę z nim na k..ręgle...-wysapałam.
Zaczęłyśmy tańczyć.
* * * 
Julie się w końcu ubrała. Chociaż musiałam ją siłą do tego zmusić. Miałam ogromną ochotę na zakupy. Gdy moja przyjaciółka była już gotowa, wyszłyśmy z domu. Jak na Londyn, była bardzo ładna pogoda. Szłyśmy do centróm pieszo.
-Chyba powinnam znaleźć jakąś pracę. Kończą nam się oszczędności.-mruknęłam.
-Nie chcę, ale chyba musze. Masz rację. Chodź, znajdziemy jakieś ogłoszenia.-Julie pociągnęła mnie w stronę wielkiego budynku. 
Świetnie, najpierw priorytety, a później zakupy. Trochę to dziwne, że nie mamy pieniędzy, a idziemy na shopping. Co poradzić? Jestem kobietą.



Julie's POV

Chodziłyśmy po centrum ok. pół godziny, ale niczego nie znalażłyśmy. Oczywiście jeśli chodzi o prace. Ubranek było bardzo dużo i też sporo sobie pokupowałyśmy. Po jakimś czasie zachciało nam się pić.
-Chodźmy do Milkshake City! - zawołałam. Niestety troszke za głośno, bo ludzie oddaleni ode mnie, myśle że nawet kilkaset metrów, gapili się na mnie.
Cathy lekko przywaliła  mi w głowę. W końcu poszłyśmy na shake'a. W barze nie bylo wiele ludzi. Zaledwie 3 stoliki zostały zajęte. Cathy zajęła jedno miejsce, a ja poszłam zamówić picie. Podchodząc ujrzałam bardzo dziwną scenę. Jakaś czarnowłosa dziewczyna, najwidoczniej pracowniczka, darła się na, jak mi sią wydawało, szefową.
-Czyli co?! Czepiasz się tylko dla tego, że raz wsadziłam palec do koktaju klienta! Chciałam spróbować, a z resztą klient był gruby i śmierdzący!
-Dziewczyno! Co ty gadasz? - warknęła kobieta o blond włosach.
-Wiesz co? To gadam! - mówiąc to czarnowłosa wylała zawartość trzymanego kubka na jej głowe.
-Wylatujesz! Idź i nie wracaj!
-Bardzo chętnie!
Patrzyłam z lekkim zdumieniem, ale po chwili pobiegłam do pani z milkshake'iem na głowie.
-Przepraszam, ale czy może nie potrzebuje pani kogoś na zastęptwo do personelu, bo jeśli tak to ja jestem chętna - uśmiechnęłam się.
-To zależy.., Jak masz na imie, ile masz lat i czy kiedykolwiek pracowałaś?
-Nazywam się Julie Wilson, mam 18 lat i tak, pracowałam w kawiarni "U pani Rose".
- "U pani Rose"?
-Tak! Bardzo fajne i miłe miejsce.
-Ok. Jak przyniesiesz na poniedziałek niezbedne papiery to będzesz mogła tu pracować. Jeszcze zrobimy rozmowę wstępną, ale to jak dostaniemy dokumenty.
-Dobrze, dziękuje!
Tak więc zadowolona z siebie wróciłam do Cathy z dwoma shake'ami i prawie, że pewną nowa robotą.
Cathy's POV

Wybuchłam śmiechem, widząc jaki napój zapewniła mi moja najlepsza przyjaciółka.
-Widziałaś napis? 1D! Harry!-zapiszczała Julie. Zaśmiałam się jeszcze głośniej, co spowodowało natłok spojrzeń skierowanych na moją osobę. Walnęłam czołem o stół. Dziewczyna poklepała mnie po plecach i usiadła na przeciwko.
-A tak w ogóle-zaczęła, gdy już się uspokoiłam-Chyba mam nową pracę.
Ożywiłam się.
-Poważnie!? Zatrudnili cię? Ale czemu nie zgłosiłaś też mnie, debilu!?-bulwersowałam się.
-Po pierwsze, jeszcze mnie nie zatrudnili, po drugie, mieli tylko jedno miejsce.-wyjaśniła mi Julie. Westchnęłam.
W miarę spokojnej atmosferzę wypiłyśmy nasze shaki. Później zmieniłyśmy miejsce pobytu, na restaurację Nandos, gdyż moja towarzyszka stwierdziła, że jest bardzo głodna. Jej brzuch było słychaćpo drugiej stronie centrum handlowego. W restauracji było dosyć tłoczno, ale znalazłyśmy miejsce dla siebie. Usiadłyśmy i podeszła do nas kelnerka.
-Witam, co podać?
Zamówiłyśmy to samo, jak zawsze. Prawie wszystko robimy tak samo.
Kobieta odeszła, a nam włączył się tryb "nuda". Juliett wsadziła sobie słomki do dziurek od nosa, a ja bawiłam się w rozsypywanie soli. Później łączyłam to z pieprzem, ale zabawa! Jedzenie nie przychodziło strasznie długo. W pewnym momencie moja przyjaciółka zawyła piosenkę o swoich rurkach w nozdrzach. Wybuchłam śmiechem. Uspokoiłyśmy się, gdy przyszła do nas wcześniej poznana kobieta.
-Wybaczcie, że tak długo musiałyście czekać.-powiedziała, stawiając jedzenie przed nami.
-Coś się stało?-zapytała Julie.
Kobieta się uśmiechnęła.
-Cierpimy na brak pracowników.-mruknęła.
Skoczyłam na równe nogi tak szybko, ze przewróciłam krzesło.
-Biorę tę robotę!-krzyknęłam i odtańczyłam mały taniec szczęścia.
Kelnerka śmiała się ze mnie, a Julie robiła bąbelki w coli.
-Chcesz tu pracować? Jak się nazywasz?-zapytała dziewczyna podpierając jedną rękę na boku.
-Jasne, że tak! Jestem Catherina Watson. Proszę mówić mi Cat, Cathy, Cattie, Catherina, Cathrin, jak kto woli. Mam osiemnaście lat i byłam kiedyś na stażu, uprzedzając kolejne pytania.-odparłam z wyszczerzem. Kobieta nie mogła przestać się śmiać.
-Podobasz mi się, pogadam z szefem i jeśli się zgodzi, zaczniesz w niedzielę od 13.00 do 18.00. Zostaw mi swój telefon.-podałam jej numer i pożegnałam się z nią. Zabrałyśmy się z Julie za jedzenie.
\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Tuuuuuuuu.... Julie i Cathy! A któżby inny! Cathy to idiotka... (myśli Julie x.x)
Sama jesteś idiotką, słoneczko (myśli Cattie)
Dziś jesteśmy nieźle porypane. Może ten rozdział wydawać sie trochę
nudny. Wybaczcie za to. Trzeba było załatwić to i owo. Komentujcie  ♥

Julie & Cathy 

                   
                            

2 komentarze:

  1. Aaaaa!!! OMG :) Kocham już tego bloga, jest najlepszy!!! Ten Harry sweetaśny Awwww <3!!! Super piszecie czekam na więcej!!! Jesteście super :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział nie był nudny! wręcz przeciwnie, ukazałyście drzemiącą w każdym z nas dulszczyznę tak mocno, że żaden wrażliwy człowiek nie przejdzie obok tego obojętnie. zainspirowałyście mnie do napisania nowego poematu

    OdpowiedzUsuń