Przez pierwszą chwilę nie potrafiłam ogarnąć co się stało. Jason leżał na ziemi i zwijał się z bólu. Harry patrzył na niego, tak jakby najchętniej chciał go zabić.
-Zostaw je w spokoju! Rozumiesz?! - powiedział.
Jason odburkną coś niezrozumiale. Stałam otępiała. Cathy zaczęła coś wykrzykiwać Hazzie. Szczerze nie mam pojęcia co się ze mną stało, ale nie miałam pojęcia jak zebrać myśli.
-Chodźcie do samochodu - w końcu doszedł do mnie głos Loczka.
-I kurde co?! Zostawisz go tu?! - Cat wydawała się... nawet nie wiem jaka. Wkurzona i zdziwiona i w ogóle.
-Na serio. Poradzi sobie.
-A jak umrze?!
-Kobieto! Ogarnij się! On tylko dostał w zęby!
-Ale mocno...
Harry nie chcąc się dłużej kłócić chwycił mnie jedną, a Cathy drugą ręką.
-Zostaw mnie! Sama dojdę! - dziewczyna wyszarpała się i wkurzona udała się w stronę auta.
Harold pociągnął mnie delikatnie i po chwili siedziałam już na siedzeniu obok niego. Jakiś czas potem byliśmy pod naszym domkiem.
-Dobra. Idźcie się spakować. Jedziecie do nas.- odezwał się chłopak parkując.
-Co?! Czy ciebie już kompletnie porąbało!?-bulwersowała się nadal Cat.
-Możliwe, ale nie chcę, żeby moje przyjaciółki mieszkały tu z myślą, że ktoś je obserwuje...
Przyjaciółki? Znamy się tylko niecałe trzy tygodnie. To słodkie, że tak uważa.
-Harry, jesteście naprawdę ekstra i w ogóle serio was lubię. Jednak nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. W końcu, to są nasze problemy i sobie z nimi poradzimy, nie musicie się o nas martwić. Ani ty, ani twoi kumple.-dodała moja przyjaciółka.
-Cathy, skarbie, nie chrzań tylko idź się pakuj.-zaśmiał się Harry. Zawtórowałam mu.-Poza tym, napisałem Liamowi co się stało. Odpisał, że jeśli nie wrócę bez was to urwie mi głowę. To co? Może jednak się zgodzisz?
On dobrze wiedział, że ja nie będę miała nic przeciwko. Ale Cat zawsze ma jakieś wąty. Rozumiem ją. W dodatku gdyby nie ona pewnie robiła bym mnóstwo dziwnych i niebezpiecznych rzeczy. Chociaż tak bardzo chciałabym z nimi zamieszkać!
-Dobra, ale tylko jeśli Julie się zgodzi i tylko do czasu w którym wyjaśni się sprawa z tym debilem. - spojrzała na mnie. Harry zrobił to samo.
-No... Eeee... Chyba jeśli macie tan pokój to raczej tak. Ale żaden z chłopców nie ma nic przeciwko?
Harry uśmiechnął się.
-Jasne, że nie. Skoro już wszystko jest ustalone, to lećcie się pakować, a ja tu poczekam.
-Co ty? - spojrzałam na niego jak na kompletnego tumana - to jednak trochę zajmie. Chodź do nas. Poczekasz w salonie.
Po około godzinie spakowane stałyśmy pod drzwiami domu i zakładałyśmy po 5 swetrów i płaszczów, które się nie zmieściły do walizek. Harolda bardzo to rozbawiło.
-Nadal uważam, że to zły pomysł...-mruknęła zmieszana Cathy wsiadając ponownie do samochodu naszego kolegi. Nie odpowiedziałam jednak, bo nie chciałam wdawać się w ponowną kłótnię. A tym razem mogłoby się to skończyć tak, że zostaniemy w domu.
Wraz z moją naburmuszoną przyjaciółką i Harrym pojechaliśmy do naszego przyszłego domku. Weszliśmy tam i dopadł nas Louis.
-Cześć! Zobaczycie! Tu ten pieprzny chuj was nie dopadnie!
-Fajnie... - uśmiechnęłam się.
-Chodźcie. Pokaże wam wasz pokój. Zabraliście już z niego meble? - spytał Hazza
-No tak jakby... -Louis zaczął drapać się szyi.
-Co to znaczy?
-Sam zobaczysz.
Podeszliśmy do jakiegoś pokoju. Stały przy drzwiach masa dziwacznych mebelków. To znaczy nie dziwacznych. Po prostu mocno biurowych. Zaczęłam zastanawiać się po co chłopakom biuro....
-Czy oni nie umieli zanieść tego do jakiejś piwnicy, czy czegoś?! - Loczek zmarszczył nosek. Wyglądał przeuroczo.
Zostałyśmy wprowadzone do dość sporego pomieszczenia. Na środku stały dwa krzywo ustawione łóżka. Na jednym z nich chrapał Niall.
-Wstawaj Leniu! - wrzasnął Harold, co obudziło blondyna, który aż podskoczył. - co ty tu kurde robisz?!
-Nie co robię, ale co robiłem! Zanim ktoś perfidnie mnie obudził!
Cathy przewróciła oczami, a ja nie mogąc się powstrzymać wybuchłam śmiechem. Wszyscy spojrzeli a mnie zdziwieni.
-Co ci...? - spytała moja przyjaciółka.
-Jesteście strasznymi idiotami. Z takimi ludziami, to ja mogę mieszkać. - wyszczerzyłam się.
Harry uśmiechnął się, Niall zamrugał, a Cat spojrzała na mnie i powiedziała:
-W końcu nie będziesz się aż tak strasznie wyróżniać.
Dostała ode mnie po głowie.
* * *
Cathy's POV
-Nie, musisz nacisnąć to.-pouczał mnie Zayn. Już po raz dziesiąty uczył mnie jak zabijać zombie. Kompletnie nie rozróżniałam tych guziczków! No błagam, ich jest tutaj ze dwadzieścia!
-Rany, wymiękam!-zaśmiałam się.
-No dalej, to proste. Patrz, żeby go kopnąć musisz nacisnąć purpurowy guzik, żeby wejść do menu czerwony, a żeby strzelić to ciemno różowy. Jak chcesz coś wziąć to niebieski, a jak odłożyć to granatowy.-wyjaśniał mi powoli Liam, kiedy Zayn siedzący obok mnie czołgał się ze śmiechu.
-O.. okej.-jeszcze raz spróbowałam, ale jak wyskoczył zombie, wcisnęłam ZNOWU przycisk menu.
-Aaaa!-wrzasnęłam i rzuciłam konsolą na podłogę. Usiadłam po turecku i udałam obrażoną.
-Nauczysz się, już ja o to zadbam.-poczułam rękę mulata na swojej głowie. Na moje policzki wpłynął delikatny róż.
-Ej, zakochańce! Sorry, ale Cathy musi się rozpakować!-usłyszałam krzyk Julie z przedpokoju.
Po chwili byłam koło niej.
-Musiałaś?! - warknęłam
-To zemsta, kochanie. A teraz bez narzekań, na górę i ogarnijmy swoje rzeczy.
Tak też zrobiłyśmy. Kiedy już siedziałyśmy przed szafą, po dość długiej kłótni o półki, zaczęłyśmy wkładać tam swoje ubrania.
-A teraz masz mi powiedzieć, co się stało z tobą i Justinem. -zarządziła Julie.
-Nie opowiadałam ci tego?
-Nie, nie zdążyłaś. A jakbyś nie zauważyła jestem twoją najlepszą przyjaciółką!
-Oh, no dobra...-mruknęłam i niechętnie przystąpiłam do opowiadania. Powiedziałam jej wszystko od początku do samego końca. Obserwowałam jak po jej twarzy przelatują przeróżne emocje. Przez złość po żal i troskę. A zmarszczka na jej czole ciągle się pogłębiała.
-Co za skurwysyn!-wydarła się na koniec.
-Zamknij się idiotko!-przytknęłam jej dłoń do ust i trzymałam tak dopóki się nie uspokoiła.
-Zabiję na miejscu tego debila jak tylko pokaże się mi na oczy!
-Wiem, wiem. Przecież od tego cię mam.-przytuliłyśmy się po czym dokończyłyśmy rozpakowywanie.
Kiedy zakończyłyśmy składanie ubranek, byłyśmy już tak bardzo zmęczone, że nie pozostało nic innego jak położyć się lulu.
Julie's POV
Dochodziła druga w nocy, a ja nadal nie mogłam zasnąć. Nie to, że byłam zmęczona, po prostu tak działają na mnie nowe miejsca.
Poddałam się więc i zeszłam na dół napić się wody. Ledwo trafiłam do kuchni. Ciemno jak w dupie w dodatku tyle tu drzwi, że było małe prawdopodobieństwo, że zamiast tam gdzie chciałam, wejdę do piwnicy. Na szczęście udało mi się połapać.
To co zobaczyłam tam kompletnie mnie zatkało. Niall w samych bokserkach stojący przed lodówką.
-O, cześć Julie. Co tam?-uśmiechnął się.
-W porządku... dzięki. Co robisz? Jeśli mogę spytać.
-Oh, było mi strasznie gorąco, a okno w pokoju nie chce mi się otworzyć, więc postanowiłem się ochłodzić. A ty czemu nie śpisz?
-Pić mi się zachciało...-po tych słowach napiłam się wody i zniknęłam w ciemnościach korytarza.
\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Here's Cathy!
Julie za pewnie siedzi w domku ^^
Dawno nas nie było, więc oto jesteśmy.
Rozdział 12 już jest!
Piszcie co myślicie,
Pappapapap ;*